Niektóre z kół łowieckich odmawiają szacowania szkód w polach. Zwierzyna łowna nie próżnuje. Buchtuje, zgryza i depcze. Rolnicy częściej spotykają się z myśliwymi w sądach niż w polu. Straty widoczne są w pszenicy posianej po burakach. W rzepakach i na użytkach zielonych.
Szkody łowieckie miały być szacowane na wiosnę. Wraz z rozpoczęciem wegetacji. Takie zapewnienie, ze strony koła, usłyszał rolnik, kiedy w grudniu ubiegłego roku poinformował telefonicznie i na piśmie koło łowieckie o stratach. W marcu bieżącego roku myśliwi ponownie otrzymują pismo w sprawie szacowania szkód w gospodarstwie. Mają siedem dni, od otrzymania korespondencji, na dokonanie oględzin – wyszacowanie strat w uprawach. Nie odzywają się.
Zadzwoniłem do koła. W efekcie otrzymałem mail z informacją, że ze względu na obecną sytuację zagrożenia pandemią koronawirusa COVID-19, Polski Związek Łowiecki wystąpił do Rządu RP z prośbą o zajęcie stanowiska w dwóch kwestiach związanych z działalnością myśliwych: czy ograniczenia w przemieszczaniu się dotyczą także osób uczestniczących w odstrzale sanitarnym dzików? Czy zapowiadanym zakazem objęte jest także przemieszczanie się myśliwych związane z szacowaniem szkód w uprawach i płodach rolnych? – relacjonuje rolnik. – Przedstawiciel koła poinformował mnie, że czekają na odpowiedź i jak tylko ją uzyskają, to podejmą działania.
Sytuacja jest niezrozumiała dla rolnika. Skoro pracownicy, w zakładach pracy, w czasie pandemii wykonują swoje obowiązki, przy zachowaniu zasad bezpieczeństwa, to co zagraża w polu przedstawicielom komisji szacującej? Zazwyczaj są to dwie osoby, które na miejsce dojeżdżają samochodami.
Wegetacja wystartowała. Zwierzyna żeruje na płodach rolnych. Myśliwi nie szacują szkód. Pszenica zasiana po burakach jest w wielu miejscach w stu procentach zniszczona. Rolnik, właśnie teraz, musi przesiać miejsca, które zostały zbuchtowane. Jak to zrobi, bez szacowania szkód, może pożegnać się z odszkodowaniem.
Odszkodowanie, w przypadku pszenicy o której mowa, na powierzchni jednego hektara wylicza się w następujący sposób. Średnia wydajność z hektara wynosi, w okolicy rolnika, 8 ton. To należy pomnożyć przez 800 złotych za tonę. To daje 6400 złotych z hektara. Według prawa, przy stwierdzeniu na wiosnę 100 procentowego zniszczenia 1 hektara, rolnikowi należy się 30 procent (do 30.04) z 6400 złotych. Daje to kwotę, przy obecnych cenach pszenicy, 1920 zł odszkodowania z hektara. Według szacunków rolnika, z 24 hektarów zniszczonych w całości zostało około 5 hektarów. Daje to stratę około 9600 złotych na dzień dzisiejszy.
Co dalej? Według rolnika nie ma przeszkód dla szacowania strat. Jeśli szacowanie się nie odbędzie, to miejsca zniszczone nie zostaną przesiane. Zachwaszczą się, a w kolejnych miesiącach, od dnia 1 maja do dnia 25 maja, koło łowieckie będzie zobligowane do zapłaty nie 30 procent, a 50 procent od zniszczonego przez zwierzynę łowną pola. W omawianym przypadku będzie to kwota 3200 złotych z hektara, czyli razem 16 000 złotych od całej zniszczonej powierzchni (5 hektarów). To jeszcze nie koniec historii. Co się stanie, jak koło nie przystąpi do szacowania strat do 25 maja? Będzie musiało dojść do ostatecznego szacowania przed zbiorem w okresie żniw. Problem w tym, że wtedy koło będzie musiało pokryć 85 procentową stratę z hektara, czyli 5440 złotych. Co daje przy pięciu hektarach 27 200 złotych. Kto to wytrzyma?
Czy sprawa znów skończy się w sądzie? Problem w tym, że sądy w czasie pandemii, działają w ograniczonym zakresie. Powołanie sądowego rzeczoznawcy, który przed przesianiem, dokona oględzin jest wręcz niemożliwe. Poza za tym, sprawy takiej jak ta, trwają do trzech lat. W efekcie rolnik częściej spotyka się z komisjami szacującymi straty na sali rozpraw, niż w polu. Koło łowieckie czeka na decyzje z Warszawy. Pytanie, kiedy otrzyma odpowiedź? Błędne koło toczy się dalej. Rolnik pozostaje bez protokołów z szacowania szkód, co może w konsekwencji przełożyć się na problemy z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Kogo na to stać? Jeśli nie dojdzie do wypracowania nowych zasad współpracy i rozwiązań systemowych, to za stratami rolników kryje się upadek wielu kół łowieckich. Państwo, patrz Rząd RP, nie może pozwolić sobie na funkcjonowanie gospodarki łowieckiej na obecnym poziomie.
Red.
Informacja z dnia 1.04.2020 r. Szacujemy Panowie! Szacujemy!

Komentarz Emila Mieczaja, NSZZ RI “Solidarność”:
Zgodnie z art. 46 pkt 2. Szacowania szkód, a także ustalania wysokości odszkodowania dokonuje zespół składający się z:
1) przedstawiciela wojewódzkiego ośrodka doradztwa rolniczego;
2) przedstawiciela dzierżawcy albo zarządcy obwodu łowieckiego;
3) właściciela albo posiadacza gruntów rolnych, na terenie których wystąpiła szkoda.
Dalej pkt 8:
Niestawiennictwo właściciela albo posiadacza gruntów rolnych lub przedstawiciela wojewódzkiego ośrodka doradztwa rolniczego nie wstrzymuje dokonania szacowania szkód, o których mowa w ust. 1.
W sytuacji, w której koło łowieckie nie dotrzymało ustawowego terminu szacowania w czasie 7 dni od zgłoszenia szkody najlepszym wyjściem dla rolnika jest OSZACOWANIE szkody we własnym zakresie. Rolnik ma prawo zabezpieczyć swój majątek poprzez zgromadzenie materiału chroniącego jego własność poprzez dokumentowanie strat, a takim jest protokół szacowania szkód czy też dokumentacja fotograficzna. Aby udokumentować straty w uprawach powstałe w wyniku zaniechania dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego rolnik powinien zaprosić na pole członka izby rolniczej – przypominam iż członkiem izby rolniczej jest każdy płatnik podatku rolnego – i komisyjnie dokonać pomiarów strat, sporządzić dokumentację zdjęciową oraz protokół szacowania (wzory dostępne: https://www.pzlow.pl/przepisy-prawne/rozporzadzenia/ ).
Jest to jedyna możliwość zabezpieczenia swojego majątku oraz ewentualnego dochodzenia swoich praw na drodze sądowej. Jeśli rolnik zachowa wymagane ustawą terminy oraz będzie dysponował potwierdzeniem doręczenia do koła łowieckiego wniosku o oszacowanie szkód łowieckich bez problemu, w ewentualnym dochodzeniu swoich strat na drodze sądowej, udowodni kołu zaniechania oraz działanie na jego niekorzyść.
Ustawowy termin szacowania szkód łowieckich wynosi 7 dni od zgłoszenia szkody i jest to obowiązek koła, aby go zachować. Brak szacowania szkód w w/w terminie może skutkować rozwiązaniem umowy dzierżawy obwodu łowieckiego przez starostę. Każda umowa dzierżawy obwodu łowieckiego winna zawierać informacje o obowiązkach dzierżawcy obwodu, a na pewno zawiera informację o zobowiązaniu koła do wynagradzania właścicielom (posiadaczom) gruntu szkód wyrządzanych w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny oraz przy wykonywaniu polowania. Brak szacowania jest równoznaczny z brakiem wypłaty odszkodowania. Jest rażącym zaniechaniem ze strony koła łowieckiego.
W przypadku, w którym cała uprawa, lub jej znaczna część nadaje się do ponownej uprawy/przesiania dokonuje się szacowania ostatecznego. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska w sprawie szczegółowych warunków szacowania szkód łowieckich w uprawach i płodach rolnych z dnia 16 kwietnia 2019 r.
§ 5. Przy szacowaniu ostatecznym szkody w uprawach wymagających zaorania odszkodowanie ustala się, jeżeli szkoda powstała w okresie:
1) do dnia 30 kwietnia – w wysokości 30%,
2) od dnia 1 maja do dnia 25 maja – w wysokości 50%,
3) po dniu 25 maja – w wysokości 85%
– kwoty obliczonej w sposób określony w § 3 ust. 14, z zastrzeżeniem, że za plon z 1 ha przyjmuje się średni plon obliczony dla danego województwa na podstawie danych zawartych w trzech rocznikach statystycznych „Wyniki produkcji roślinnej” ostatnio opublikowanych na stronie podmiotowej Głównego Urzędu Statystycznego.
Tak więc wartość średnią dla danego województwa uprawy pszenicy należy pomniejszyć o wartość 30%.
W przypadku gdy szkody w uprawie nie wymagają dokonania przesiewu sporządza się protokół oględzin, tzw. szacowanie wstępne. W czasie szacowania wstępnego dokonuje się określenia powierzchni uszkodzenia oraz szacunkowy procent zniszczenia uprawy na uszkodzonym obszarze. Utracony plon zostanie określony w momencie szacowania ostatecznego.
Po otrzymaniu protokołu szacowania strat koło może go zakwestionować poprzez procedurę odwoławczą do nadleśniczego. I zabawa zaczyna się od nowa.
Patrząc na problem „przeciągania” terminów szacowania szkód łowieckich w wielu przypadkach jest to problem nagminny. Z prostej przyczyny: im później dokonuje się szacowania tym mniej dowodów szkody w uprawie. Np. późniejsze zachwaszczenie można „scedować” na rolnika jako zaniedbania i zaniżać stan uprawy.