Press "Enter" to skip to content

Rolnictwo i #koronawirus. Nauka na wagę złota

Jeśli świat akademicki nie zmieni swojego postępowania, to wykończy go Wikipedia. Nikt za akademikami nie zapłacze. Odejdą w ciszy. Zdolniejsi i bardziej zaradni wylądują w naszej rzeczywistości. W polu. Wtedy zrozumieją, w czym problem.

Rolnicy z NSZZ RI „Solidarność”, w związku z pandemią koronawirusa COVID-19, przedstawili Prezydentowi RP, Prezesowi Rady Ministrów oraz Ministrowi Rolnictwa i Rozwoju Wsi tzw. Rolniczą Mapę Drogową. Zestaw postulatów, ale i propozycji rozwiązań ważnych z punktu widzenia środowiska rolniczego [zobacz: 23.03.20]. Sprawą zainteresowały się media. I tak, na antenie Radia Szczecin, w programie „Radio Szczecin na Wieczór” spotkali się: rolnicy – związkowcy Edward Kosmal i Adrian Wawrzyniak, przedstawiciel MRiRW Jan Białkowski oraz przedstawiciel świata nauki dr Arkadiusz Malkowski z Wydziału Ekonomicznego Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie [posłuchaj, 26.03.20]. Dr A. Malkowski, ekonomista specjalizujący się w rolnictwie, powiedział między innymi, odnosząc się do propozycji tzw. Rolniczej Mapy Drogowej: „Cieszę się, że takie działania są czynione. Aczkolwiek, o tym że wirus uderzy w Europę, było wiadomo od przełomu roku. Trochę się dziwię, że te działania nie zostały podjęte, o te trzy miesiące wcześniej, ale dobrze że są podejmowane tutaj i teraz. I myślę, że podobnie jak w przypadku przedsiębiorców, tak samo w przypadku rolników trzeba bardzo poważnie pomyśleć o takiej kompleksowej, zrównoważonej i pewnie wielomiesięcznej pomocy…

Trudno nie zgodzić się z przedstawicielem świata nauki. Zadajmy więc kolejne pytania: O tym, że wirus uderzy w Europę było wiadomo od przełomu roku. Co, w ciągu ostatnich trzech miesięcy, zrobiło, w związku z zagrożeniem, środowisko akademickie? Co robi dziś? Jakie ma plany na jutro? Pytania dotyczą działań, które wspierałyby zarówno świat gospodarki, w tym i rolników, organizacje branżowe czy wreszcie rząd. Mowa o działaniach, które są przez akademików inicjowane i realizowane na rzecz integracji środowiska, w ramach obszarów strategicznych dla rozwoju kraju i regionów. W tym miejscu, mógłby wybrzmiewać taki oto głos: to nie leży w zakresie naszych kompetencji! Czyżby? Nie śpieszmy się z odpowiedzią na powyższe pytania. Możemy poczekać. Ponieważ aktywność uczelni i środowiska akademickiego, w czasie kryzysu, należy poddać szczegółowej analizie. W jakim celu? Choćby i w celu wypracowania zupełnie nowego systemu odpowiedzialności uczelni w dobie kryzysu, ale i zadań akademików w obszarach ważnych dla rozwoju regionów i kraju.

Oczywiście warto poszukać dobrych praktyk. Tych nie brakuje. Uczelnie i akademicy niestety, w większości przypadków, egzaminu dziś nie zdają. Niektóre uczelnie niemal zniknęły z przestrzeni publicznej. Akademicy są tak zatraceni w pogodni za punktami, z uwagi na ocenę okresową ich pracy, że trudno od nich oczekiwać czegokolwiek. Także trudno oczekiwać zaangażowania w relacji z otoczeniem społecznym i gospodarczym. Oczywiście to nie do końca ich wina. System musi być przebudowany. Jest patologiczny. Czas, w którym akademik zasiada tylko i wyłącznie w loży komentatora rzeczywistości, właśnie się skończył. Akademicy nie powinni czekać na zaproszenie do współpracy. Powinni inicjować tę współpracę. Tego oczekujemy od inteligencji w państwie. Szczególnie od inteligencji akademickiej funkcjonującej w świecie wiedzy. Myślenia i działania prewencyjnego.

Jakieś propozycje rozwiązań? Potrzebujemy szesnastu strategi regionalnych, polityk regionalnych, w obszarze nauki i szkolnictwa wyższego, ale i zawodowego. Polityk osadzonych, nie w pogoni za globalnymi statystykami, tylko w obszarach strategicznych dla rozwoju regionów i kraju. Jak to się ma do rolnictwa? Przestawcie myślenie. Obrazowo: na krzesła i stoły. Nas interesuje stół związany z rolnictwem, przemysłem rolno-spożywczym, handlem artykułami żywnościowymi, handlem środkami produkcji, skupami, rozwojem nauki, szkolnictwa zawodowego i wreszcie eksportu. Oczywiście zagadnień jest o wiele więcej. Wiemy już, co leży na stole. Tych rolniczych stołów powinno być w kraju szesnaście. Każdy region ma własny. Każdy z nich się różni. Teraz krzesła. Przy stole jest miejsce dla instytucji, samorządów, organizacji, firm, akademików, szkół zawodowych, stowarzyszeń, specjalistów, mediów ale i studentów i każdego, kto widzi sens swojego udziału w pracach interdyscyplinarnego gremium. Co dalej? Wróćmy do akademików. Stoły mogą z powodzeniem funkcjonować w przestrzeni akademickiej, a państwo powinno opłacać krzesła akademickie przy stole, a nie wyścig szczurów akademików w ramach globalnej wioski i tzw. punktozy i w oderwaniu często od rzeczywistości. Ocenie powinna być poddawana praca przy stole. Mało tego. Szereg programów regionalnych i krajowych, ale i na poziomie UE, powinno być nakierowanych na ten rodzaj współpracy z otoczeniem społecznym i gospodarczym. Czy to jest trudne do wprowadzenia? Proste, jak cep. Takie rozwiązanie wspiera wszystkich i nie wyklucza wolności w pracy naukowej. Wręcz ją wspiera.

Rzeczywistość czasu pandemii. Nie słyszałem, po ogłoszeniu rolniczej mapy drogowej, aby padła jakakolwiek propozycja współpracy ze strony środowiska akademickiego. Przecież szereg propozycji, czy to związkowych, czy organizacji branżowych, wymaga pogłębionej analizy. Odniesienia do wiedzy już zdobytej. Na skrzynce mailowej cisza, telefony milczą. Nie widzimy także, w środowisku akademickim, efektów prac zespołów interdyscyplinarnych, które wspierałyby dla przykładu poszczególne sektory gospodarki, czy administrację państwową. Praca zdalna w zespołach problemowych, interdyscyplinarnych, byłaby ogromnym wsparciem. Sam monitoring tego, co dzieje się w świecie, z punktu widzenia naszych interesów gospodarczych, to praca dla wielu ekonomistów, prawników, politologów, socjologów, czy wreszcie specjalistów od handlu zagranicznego. Gdzie oni są? Czekają na specjalne zaproszenie? Kiedy czytam, że we Francji analizuje się na bieżąco sytuację w około 100 krajach ważnych z punktu widzenia gospodarki francuskiej, to zastanawiam się, czy w Polsce idziemy na „żywioł”, czy szukamy systemowych rozwiązań?

NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” na Pomorzu Zachodnim doskonale zdaje sobie sprawę, że bez współpracy i zaangażowania potencjału naukowego, nie jesteśmy w stanie wykonać żadnego rozsądnego kroku w przyszłość. O rozsądnym działaniu polityków, to aż trudno wspominać. I co? Z analizy przeprowadzonej przez związek wynika, że w ciągu ostatnich dwunastu lat, z obszaru rolnictwa, ogrodnictwa i kształtowania środowiska, w efekcie tzw. reform szkolnictwa wyższego i nauki „wyparowało”, w samym Szczecinie, około 230 etatów akademickich. To jest drenaż mózgów, do którego przeprowadzenia nie potrzebny był żaden czynnik zewnętrzny. Poradziliśmy sobie z odgłowieniem inteligencji akademickiej w rolnictwie na Pomorzu Zachodnim sami. Połączenie Politechniki Szczecińskiej z Akademią Rolniczą w Szczecinie żadnym sukcesem dla środowiska rolniczego nie jest [zobacz].

Dlaczego potrzebne są strategie i polityki regionalne? Dlaczego należy wreszcie usiąść do stołów? Dlaczego należy zmienić zasady funkcjonowania – w obszarze relacji z otoczeniem społecznym i gospodarczym – uczelni publicznych w regionach? Ponieważ, ani ten, ani kolejni ministrowie, czy osoby decyzyjne, same nie są w stanie sobie poradzić ze skalą problemów. Kolejny przykład za wprowadzeniem polityk regionalnych. Niewiele brakowało, a po jednej z lepszych szkół zawodowych rolniczych i ogrodniczych na Pomorzu Zachodnim pozostałoby tylko wspomnienie. Mowa o Centrum Edukacji Ogrodniczej w Szczecinie. Związek zaangażował się w ratowanie szkoły. Wspierał uczniów, nauczycieli i rodziców. Władze Miasta Szczecin przekazują właśnie CEO pod nadzór Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Mogliśmy stracić tę szkołę i szansę na jej rozwój [zobacz]. Dziś, korzystając z potencjału CEO, rozpoczęliśmy prace nad powołaniem do życia metropolitarnego klastra rolniczego i ogrodniczego. Jest to nowatorskie rozwiązanie. Zainicjowane właśnie przez środowisko NSZZ RI „Solidarność”. Czy przydaliby się w tym projekcie akademicy? Oczywiście. Szukamy dobrych praktyk i widzimy dobre rozwiązania w Klastrze „Zielona Chemia” działającym we współpracy z ZUT w Szczecinie.

I na koniec. Jeszcze jeden przykład wskazując na potrzebę myślenia w kategoriach wspólnego stołu i interdyscyplinarnych krzeseł przy nim. Rolnictwo na Pomorzu Zachodnim i Stacja Doświadczalna Oceny Odmian w Szczecinie Dąbiu. SDOO powinno stać się znaczącym podmiotem w realizacji celów strategicznych polityki regionalnej w obszarze szkolnictwa i nauki na Pomorzu Zachodnim. Oczywiście w obszarze rolnictwa. Jaką mamy dziś sytuację? SDOO podlega Centralnemu Ośrodkowi Badania Odmian Roślin Uprawnych w Słupi Wielkiej w Wielkopolsce. W ostatnich latach COBORU pozyskało milionowe środki z tytułu wywłaszczeń i sprzedaży gruntów SDOO w Szczecinie Dąbiu. Pieniądze, które powinny być przeznaczone na rozwój infrastruktury naukowej i doświadczalnej na Pomorzu Zachodnim, opuszczają nasz region. Mało tego. Oddział Terenowy Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Szczecinie przekazał SDOO ziemię w Nowych Liniach w powiecie pyrzyckim. Co robi COBORU w tej sprawie? Wedle informacji uzyskanej przez związek zawodowy rolników, w trybie dostępu do informacji publicznej, praktycznie nic. A walka o przyszłość SDOO na Pomorzu Zachodnim nie była łatwa [zobacz].

Czas siadać do stołu. Można też przyjąć, że ostatni gasi światło i dajemy sobie, z tym wszystkim, spokój.

Sebastian Sahajdak
28.03.2020 r.

Fot. domena publiczna